Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Łomżyński pościg

Data publikacji 14.02.2007

Wczoraj kwadrans przed godziną 21 oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Łomży został telefonicznie powiadomiony przez przypadkowego świadka, że na ul. Kazańskiej najprawdopodobniej jeździ pijany kierowca. Głos w słuchawce opisał podejrzany pojazd jako ciemne audi kombi. Natychmiast w ten rejon został wysłany policyjny patrol. Funkcjonariusze już po chwili zauważyli opisany pojazd. Sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi podali kierowcy polecenie do zatrzymania. Jednak ten gwałtownie przyspieszył oddalając się w kierunku ul. Przykoszarowej. Informacja została przekazana innym patrolom, które włączyły się do pościgu. Uciekinier w dalszym ciągu nie zatrzymywał się i skręcił w Aleję Legionów. Na jego drodze stanął kolejny radiowóz. Kierowca audi nie zareagował na sygnały do zatrzymania. Widząc stojącego na jego drodze policjanta gwałtownie przyspieszył. Włączył światła drogowe kierując swoje auto wprost na niego. Dosłownie w ostatniej chwili funkcjonariusz odskoczył i strzelił w kierunku auta. Rozpędzone audi uderzyło w radiowóz, który wpadł na kolejny samochód. Nie zatrzymując się przestępca pojechał dalej skręcając w ul. Piłsudskiego. Tam wyprzedzając kolejny pojazd czołowo zderzył się z jadącym z przeciwka nissanem. Kierowca i pasażer wyskoczyli z rozbitego samochodu. Dalej pieszo pobiegli w kierunku dworca PKS. Za nim ruszyli policjanci. Mężczyźni zostali ujęci w chwili gdy próbowali przeskoczyć ogrodzenie. Policjanci błyskawicznie obezwładnili ich i zatrzymali. Okazało się, że kierowcą był nie posiadający uprawnień do kierowania, pijany 29-letni mieszkaniec gminy Mały Płock. Pijany był też jego 47-letni pasażer. Obydwaj zostali zbadani alkomatem. Urządzenie wykazało w wydychanym powietrzu ponad 1,6 promila alkoholu. Mężczyźni trafili do policyjnej izby zatrzymań – gdzie teraz trzeźwieją.

 

Do szpitala został przewieziony uczestniczący w wypadku 47-letni kierowca nissana. Ze złamaną ręką oraz ranami nogi i brody pozostał na leczeniu.

Powrót na górę strony