Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

„Być blisko ludzi. To sens mojej służby” – rozmowa z młodszym aspirantem Justyną Woronowicz-Marzec

Data publikacji 09.10.2025

Zna każdy zakątek swojej dzielnicy, a mieszkańcy mówią o niej: „nasza dzielnicowa”. Zawsze uśmiechnięta, zaangażowana, gotowa pomóc w każdej sytuacji. Młodszy aspirant Justyna Woronowicz-Marzec z Posterunku Policji w Krynkach drugi rok z rzędu znalazła się w gronie laureatów plebiscytu SuperDzielnicowy 2025. W rozmowie opowiada o służbie, która stała się jej pasją, o trudnych chwilach, wzruszeniach i o tym, dlaczego najważniejsze w tej pracy jest… serce.

Służbę w Policji pełni od 2018 roku. Po złożeniu ślubowania rozpoczęła kurs podstawowy w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Po jego ukończeniu podjęła służbę w mundurze w Ogniwie Patrolowo-Interwencyjnym Komendy Powiatowej Policji w Sokółce, gdzie pracowała przez kolejne trzy lata. Następnie została przeniesiona na stanowisko policjanta Zespołu ds. Prewencji Posterunku Policji w Krynkach. W lipcu 2022 roku objęła stanowisko dzielnicowej miasta i gminy Krynki, które pełni do dziś. Tego samego dnia powierzono jej również dodatkową dzielnicę – w zastępstwie drugiego dzielnicowego. Została wówczas postawiona przed dużym wyzwaniem, które zmotywowało ją do szybkiego rozwoju i zdobycia nowych umiejętności.

Pani aspirant, trzeci stopień podium drugi rok z rzędu – gratulacje! Jakie emocje towarzyszyły Pani w chwili ogłoszenia wyników?

Jest to dla mnie ogromny zaszczyt i wyróżnienie, że po raz kolejny zostałam laureatką plebiscytu SuperDzielnicowy 2025. Nie spodziewałam się tego i jestem naprawdę dumna, że mieszkańcy darzą mnie tak dużym zaufaniem. Takie momenty utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto być sobą, robić to, co się kocha i z pełnym zaangażowaniem służyć ludziom. To wyróżnienie daje mi jeszcze więcej motywacji do podejmowania kolejnych wspólnych inicjatyw i do dalszej pracy na rzecz naszej lokalnej społeczności.

Co według Pani zadecydowało o tym, że po raz kolejny znalazła się Pani w ścisłej czołówce?

Moim zdaniem to wyróżnienie jest przede wszystkim wyrazem podziękowania ze strony osób, które mnie znają, szanują i doceniają moją codzienną służbę. Wiem, że wiele osób mi kibicowało, trzymało za mnie kciuki i codziennie oddawało na mnie swój głos — za to jestem ogromnie wdzięczna. Uważam, że kluczem jest po prostu bycie blisko mieszkańców — wsłuchiwanie się w ich problemy i potrzeby, ale także organizowanie wspólnych inicjatyw, które nas integrują i zbliżają do siebie. Dzięki temu możemy budować społeczność, w której żyje się dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie.

Czy czuje Pani, że takie wyróżnienie przekłada się na większe zaufanie mieszkańców i jeszcze lepszy kontakt z lokalną społecznością?

Oczywiście! Myślę, że mieszkańcy również czują się wyróżnieni faktem, że to właśnie ich dzielnicowa została jedną z laureatek tego plebiscytu. To powód do dumy nie tylko dla mnie, ale i dla całej naszej lokalnej społeczności — dowód na to, że to nasz wspólny sukces, na który pracujemy razem każdego dnia. Zdarza się, że mieszkańcy pytają mnie o wrażenia z gali, dzielą się swoimi odczuciami, a przede wszystkim składają gratulacje — to bardzo budujące i daje mi ogromną radość. Często mówią też, że daje im to poczucie bezpieczeństwa i pewność, że mają w swojej dzielnicy policjantkę, do której zawsze mogą zwrócić się z każdym problemem, niezależnie od sytuacji. Dla mnie to największa nagroda — świadomość, że moja praca ma sens, że mieszkańcy mi ufają i wiedzą, że zawsze mogą na mnie liczyć. Takie momenty jeszcze bardziej motywują mnie do dalszego działania i pokazują, że warto być blisko ludzi.

Jak wyglądało wsparcie ze strony mieszkańców i współpracowników podczas trwania plebiscytu? Czy były jakieś szczególnie wzruszające momenty?

Mieszkańcy co jakiś czas dopytywali mnie, kiedy będą ogłoszone wyniki plebiscytu i czy wciąż mogą jeszcze oddać na mnie swój głos. Bardzo często słyszałam od nich, że trzymają za mnie kciuki i mają nadzieję, że uda mi się wygrać. Zdarzały się też sytuacje, kiedy podchodzili do mnie nawet ludzie, których wcześniej nie znałam, a którzy mieszkają w mojej okolicy — mówili, że także oddali na mnie głos, bo dużo o mnie słyszeli (mam nadzieję, że same dobre rzeczy!). Takie drobne gesty naprawdę dodawały mi skrzydeł i utwierdzały w przekonaniu, że to, co robię, ma sens i jest zauważane. Dzień po gali SuperDzielnicowy 2025, kiedy wróciłam na kurs aspirancki, osoby, które znałam zaledwie od kilkunastu dni, powitały mnie gromkimi brawami i obdarzyły mnóstwem ciepłych słów. To było ogromnie miłe zaskoczenie, które na długo pozostanie w mojej pamięci. Takie chwile naprawdę pokazują, że dobro i zaangażowanie wracają, nawet z najmniej spodziewanej strony.

Dzielnicowy to osoba najbliżej ludzi – jak wygląda typowy dzień w Pani służbie?

Praktycznie każdy mój dzień jest na pełnych obrotach. Wiele osób często powtarza mi,   że robię mnóstwo rzeczy w tzw. międzyczasie — i coś w tym jest, bo naprawdę nie lubię marnować czasu. Zawsze staram się znaleźć sobie jakieś zajęcie i wykorzystać każdą chwilę jak najlepiej. Po przyjściu do służby zaczynam od sprawdzenia telefonu służbowego, poczty elektronicznej oraz zapoznania się z interwencjami, które miały miejsce w moim rejonie. Jeśli nie mam pilnych czynności, od razu oddzwaniam do osób, które próbowały się ze mną skontaktować podczas mojej nieobecności. Czasami zajmuje to chwilę, a czasem takie rozmowy trwają nawet godzinę — wszystko zależy od problemu z którym ktoś się do mnie zwraca. Później wyjeżdżam w rejon, aby realizować pomoce prawne, odwiedzać środowiska objęte procedurą Niebieskie Karty czy po prostu sprawdzać sytuację osób, które — że tak to ujmę — znajdują się pod moją „opieką”. Bardzo często w obchód wyruszam wspólnie z pracownikiem socjalnym, żeby dotrzeć do jak największej liczby osób potrzebujących wsparcia czy zainteresowania, nie tylko ze strony Policji. Co jakiś czas odwiedzam także inne instytucje, takie jak Straż Graniczna czy Wojsko — po to, żeby wymienić się informacjami na temat bezpieczeństwa w naszym rejonie lub zaplanować wspólne działania. Zdarzają się oczywiście dni, kiedy mam trochę więcej wolnego czasu — wtedy staram się poświęcić go mieszkańcom: być widoczna w każdej miejscowości mojej dzielnicy, porozmawiać z ludźmi albo zorganizować jakąś wspólną inicjatywę. Jednym z takich działań jest na przykład spacer kondycyjny mieszkańców z udziałem służb mundurowych — takie wydarzenia naprawdę budują więź i poczucie bezpieczeństwa. Tak naprawdę mogłabym opowiadać jeszcze długo, bo każdy dzień jest inny i nie da się go zaplanować w stu procentach — wiem dobrze, że moje plany w każdej chwili może zmienić dyżurny, który zdecyduje, że mam zostać skierowana na jakąś interwencję. (śmieje się) Co najważniejsze, każdą służbę zaczynam od uśmiechu i dobrego nastawienia — bo wierzę, że to właśnie z takim podejściem można zrobić najwięcej dobrego dla innych.

Jakie problemy mieszkańców pojawiają się najczęściej i jakimi sprawami zajmuje się Pani najchętniej?

To naprawdę trudne pytanie. Najwięcej spraw, z którymi mam do czynienia na co dzień, to różnego rodzaju drobne konflikty sąsiedzkie czy problemy domowe — zawsze staramy się wspólnie je rozwiązywać albo chociaż załagodzić, aby nie narastały i nie przeradzały się w coś poważniejszego. Od zawsze moim priorytetem jest to, aby każdy mógł czuć się bezpiecznie w swoim otoczeniu — zwłaszcza w miejscu, które powinno dawać poczucie spokoju i schronienia. Dlatego staram się nie tylko reagować na zgłoszenia, ale również działać profilaktycznie: organizuję spotkania, na których rozmawiam z mieszkańcami o tym, czym jest przemoc, jakie są jej konsekwencje, jak można ją rozpoznać i przede wszystkim — gdzie i jak szukać pomocy. Wierzę, że im więcej o tym mówimy, tym większa jest szansa, że ktoś odważy się zrobić ten pierwszy, najtrudniejszy krok i przerwać milczenie.

Czy pamięta Pani sytuację, w której udało się „coś zmienić” – pomóc konkretnej osobie, zbudować trwałą relację z lokalną społecznością?

Dokładnie pamiętam pewną interwencję, która miała miejsce ponad dwa lata temu, na początku stycznia. Zadzwonił wtedy do mnie syn jednej z mieszkanek, który przebywał poza granicami Polski. Poinformował mnie, że bardzo martwi się o stan swojej mamy, która mieszkała wówczas ze swoim drugim synem. Nie czekałam ani chwili — natychmiast pojechałam to sprawdzić. Na miejscu okazało się, że jego obawy były niestety słuszne — w tym domu dochodziło do przemocy, a osobą doznającą przemocy była właśnie matka zgłaszającego. Pamiętam, że było tam bardzo dużo krwi w każdym praktycznie pomieszczeniu i masa rozbitego szkła. Tego dnia mężczyzna stosujący przemoc został zatrzymany. Z uwagi na to, że kobieta była zagubiona, przestraszona i całkowicie bezradna, wspólnie z pracownikiem socjalnym odwiedzałyśmy ją codziennie przez kilka dni, aż do momentu, gdy przyjechał członek rodziny, który mógł się nią zaopiekować. W tym czasie robiłyśmy dla niej zakupy, przygotowywałyśmy posiłki, przynosiłyśmy ciepłą herbatę, umówiłyśmy wizytę domową lekarza rodzinnego — ale przede wszystkim dawałyśmy jej swój czas i obecność, żeby choć przez chwilę nie czuła się samotna. Wtedy naprawdę poczułam, że moja służba ma sens i że jako dzielnicowa zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby pomóc drugiemu człowiekowi. Największym zaskoczeniem — i jednocześnie pięknym wyrazem wdzięczności — było to, że kilka miesięcy później ta kobieta wraz z drugim synem przyjechała mnie odwiedzić i osobiście podziękować za okazaną troskę. Do dziś pamiętam, jak się wtedy rozpłakała i mocno mnie przytuliła. Ja również się wzruszyłam — ale byłam dumna, widząc ją w tak dobrym stanie, spokojną i przede wszystkim bezpieczną.

Co w tej pracy jest dla Pani najtrudniejsze, a co przynosi największa satysfakcję?

Najtrudniejsze są chyba interwencje z udziałem dzieci — szczególnie wtedy, gdy wiem, że dzieje im się krzywda. Na szczęście w moim rejonie takie zdarzenia zdarzają się naprawdę rzadko. Trudne bywają także nowe sytuacje i interwencje, Wszystko co nieznane, zawsze wymaga od nas dodatkowego wysiłku i odwagi. Z drugiej strony to właśnie takie wyzwania są dla mnie cenną lekcją i okazją do zdobycia nowych doświadczeń, które później procentują w pracy. Największą satysfakcję, tak jak już wcześniej wspominałam, daje mi świadomość, że mogę realnie pomagać osobom doświadczającym przemocy domowej. Chwile, w których widzę poprawę w relacjach rodzinnych, kiedy dostrzegam, że w czyimś domu robi się bezpieczniej i spokojniej, są dla mnie niezwykle budujące. Ogromną satysfakcję daje mi też sama służba — fakt, że to co robię ma sens i realny wpływ na życie innych ludzi. To poczucie, że dzięki mojej pracy ktoś może poczuć się bezpieczniej, odzyskać spokój i nadzieję, jest dla mnie największą nagrodą i motywacją do dalszego działania.

Na czym – według Pani – polega sekret dobrego dzielnicowego? Jakie cechy są  w tej pracy kluczowe?

Według mnie dobry dzielnicowy to przede wszystkim ktoś, kto kocha to, co robi — dzięki temu wykonuje swoje obowiązki z pełnym zaangażowaniem i sercem. Wtedy praca staje się czymś więcej niż tylko codziennym obowiązkiem — staje się pasją, którą można realizować każdego dnia. Dobry dzielnicowy powinien podchodzić do każdego człowieka indywidualnie, bez pochopnego szufladkowania czy oceniania. Ważne jest, żeby zawsze znalazł czas i gotowość do wysłuchania drugiego człowieka, zwłaszcza gdy ktoś naprawdę tego potrzebuje. Nie mniej istotne jest ciągłe doskonalenie się — dzielnicowy powinien nieustannie się kształcić, poszerzać swoją wiedzę i kompetencje, aby być jeszcze skuteczniejszym w tym, co robi. Jeśli chodzi o cechy charakteru, to według mnie dobry dzielnicowy powinien być przede wszystkim empatyczny, cierpliwy i wyrozumiały. Musi jednak również potrafić być konsekwentny i wymagający — zarówno wobec innych, jak i wobec siebie samego. Nie bez znaczenia jest też pewna wrażliwość i umiejętność spojrzenia na ludzkie problemy z odpowiedniej perspektywy. Z drugiej strony trzeba jednak umieć zachować zdrowy dystans i nie pozwolić, by ktoś próbował wykorzystać tę wrażliwość. Dlatego tak ważne jest, aby już na początku jasno określić granice — pokazać, na ile druga strona może sobie pozwolić w relacjach na linii dzielnicowy–społeczeństwo. Tylko wtedy można zachować szacunek i zaufanie, które są przecież podstawą tej służby.

Czy wyróżnienia w plebiscycie mobilizują Panią do jeszcze większego zaangażowania? Jakie cele stawia sobie Pani na przyszłość?

Oczywiście, już dawno obiecałam sobie i mieszkańcom, że nie spocznę na laurach — nie chcę ich zawieść i zrobię wszystko, by dotrzymać danego słowa. Zresztą nie potrafię stać w miejscu — lubię, gdy coś się dzieje, kiedy mogę spotykać się i współpracować ze społecznością. Takie spotkania są dla mnie bardzo ważne, bo zbliżają nas do siebie, pozwalają lepiej się poznać i budują wzajemne zaufanie. Moim głównym celem, który postawiłam sobie już pierwszego dnia służby jako dzielnicowa, jest to, aby każdy z mieszkańców wiedział, że zawsze może mi zaufać i zwrócić się do mnie z każdym problemem — bez względu na to, jak duży czy mały by on nie był. Wiem, że to długa droga, bo zaufania nie buduje się w jeden dzień. Ale jestem spokojna — przed nami jeszcze wiele wspólnych lat, wiele spotkań i rozmów, które zbliżą nas do siebie i pokażą, że naprawdę warto na siebie liczyć.

Co powiedziałaby Pani młodszym funkcjonariuszom lub osobom, które dopiero zaczynają swoja drogę jako dzielnicowi?

Pamiętajcie, że przede wszystkim zawsze jesteście ludźmi — dlatego traktujcie każdą osobę z szacunkiem i empatią. Nigdy się nie wywyższajcie i naprawdę starajcie się pomagać, nawet wtedy, gdy jest to trudne. Nie zamiatajcie problemów pod dywan — tylko szczerość i odwaga w działaniu budują zaufanie. To właśnie od nas zależy, jak będzie się żyło w naszym społeczeństwie. Budujmy wzajemny szacunek i poczucie bezpieczeństwa, bo bez tego trudno o dobrą, spokojną codzienność. Osobom, które dopiero zaczynają swoją drogę jako dzielnicowi, chciałabym powiedzieć, że trzeba naprawdę czuć, że chce się być blisko ludzi. Dzielnicowy to policjant, który jest najbliżej mieszkańców, ich problemów i codziennych spraw. To ktoś, kto musi lubić rozmawiać z drugim człowiekiem i umieć go wysłuchać. Dzielnicowy powinien emanować dobrą energią, która przyciąga mieszkańców i sprawia, że chcą mu zaufać i współpracować. Dzięki temu wszystkim żyje się łatwiej i bezpieczniej. Otwarta postawa, szczerość i autentyczne zaangażowanie są w tej pracy po prostu niezbędne.

Z młodszym aspirantem Justyną Woronowicz – Marzec rozmawiał młodszy aspirant Konrad Karwacki z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.


Dziękuję za rozmowę.

  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynnosci sluzbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
  • Justyna Woronowicz-Marzec podczas czynności służbowych
Powrót na górę strony