Ewakuacja około 500 osób, zaangażowanych w akcję
ratowniczą blisko 20 policjantów, w tym specjaliści pirotechnicy i pies do
wykrywania zapachów materiałów wybuchowych oraz straż pożarna, straż miejska, pogotowie
ratunkowe i gazowe– to efekt fałszywego alarmu bombowego, którego sprawcami byli
10 i 13 latek. Teraz sprawą zajmie się sąd rodzinny i nieletnich. Mundurowi
ostrzegają, że takie zachowanie to przestępstwo, za które grozi surowa kara.
Wczoraj, około godziny 19.00, na
numer alarmowy 112, zadzwoniła młoda osoba i powiadomiła o podłożonym ładunku
wybuchowym w dwóch blokach przy ul. Barszczańskiej. Przyjmujący zgłoszenie
słysząc dziecięcy głos w słuchawce zapytał telefonującego jak się nazywa i ile
ma lat. Chłopak odpowiedział, że ma na imię Bruno i ma 12 lat. Po tym się
rozłączył. O zgłoszeniu został powiadomiony dyżurny Komendy Miejskiej Policji w
Białymstoku, który pod podany adres natychmiast wysłał mundurowych. Na miejsce
wezwano także straż pożarną, pogotowie ratunkowe i gazowe. Funkcjonariusze rozpoczęli
ewakuację mieszkańców bloków wskazanych w zgłoszeniu. W sumie ewakuowano około 500
osób. Gdy mieszkańcy byli już bezpieczni mundurowi specjaliści
pirotechnicy dokładnie przeszukali bloki oraz teren do nich przyległy nie
znajdując żadnego ładunku wybuchowego. W działaniach wykorzystany został
również policyjny pies do wykrywania zapachów
materiałów wybuchowych. Okazało się, że alarm był fałszywy. Po tym skrupulatnym sprawdzeniu i upewnieniu
się, że podana telefonicznie informacja jest nieprawdziwa, mieszkańcy wrócili
do swoich mieszkań. Przez cały czas policjanci intensywnie pracowali nad tym by
ustalić osobę odpowiedzialną za ten czyn. Jak się okazało
tego skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania dopuścił się 10-latek wspólnie ze
swoim starszym o 3 lata kolegą. Kryminalni z III białostockiego komisariatu już
przed 21 zapukali do drzwi mieszkania 10 latka. Młody człowiek tłumaczył, że
sam tego żartu nie wymyślił, a we wszystkim
pomagał mu jego 13 letni kolega. Nastolatek namówił 10 latka do
wykonania takiego telefonu. Już podczas
wstępnej rozmowy obaj chłopcy przyznali się do fałszywego zaalarmowania o
podłożeniu materiału wybuchowego. Dodatkowo poinformowali, że telefon z którego
wykonali połączenie na numer alarmowy zakopali na pobliskiej łące. Ustalono także,
że starszy z nich ma już na swoim koncie identyczne wybryki. W lutym tego roku 13
latek, tym razem sam, także zadzwonił do
Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Białymstoku mówiąc, że w szkole przy ul. Pułaskiego została podłożona
bomba. Przyznał się wtedy do jeszcze
jednego telefonu z informacją o podłożonym ładunku wybuchowym w jednej z osiedlowych świetlic na terenie
Białegostoku. Oczywiście oba alarmy okazały się nieprawdziwe. 10 latek został przekazany pod opiekę rodziców,
natomiast 13 latek noc spędził w policyjnej izbie dziecka. Teraz sprawą zajmie się sąd rodzinny i nieletnich.
Każdy sygnał o podłożeniu
ładunku wybuchowego policjanci traktują bardzo poważnie, nawet gdy, tak jak w
tym przypadku w słuchawce słychać, młody głos zgłaszającego. Z jednej strony
sprawdzają, czy polega on na prawdzie, a z drugiej - kto jest jego autorem. Nikt,
kto decyduje się na tego typu żart, nie może czuć się bezkarnie. Na pewno
zostanie zidentyfikowany i odpowie za swoje nieopowiedziane zachowanie. W
takich sytuacjach, ten niby „mały dowcip” każdorazowo kończy się poważnymi
konsekwencjami. Należy pamiętać, że sprawca fałszywego alarmu odpowiada za
przestępstwo z artykułu 224a kodeksu karnego. Przewiduje on karę od 6 miesięcy
do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo sprawca takiego zdarzenia może
zostać obciążony znacznymi kosztami za ewentualną interwencję służb biorących
udział w akcji.
źródło
– KMP w Białymstoku
* wykorzystując zawarte na
stronie treści, zdjęcia lub filmy proszę powoływać się na źródło informacji – www.podlaska.policja.gov.pl