Miały zdjąć klątwę,a zabrały oszczędności
Data publikacji 18.10.2007
Wczoraj około południa do jednego z domów w Piątnicy Poduchownej koło Łomży przyszły dwie kobiety. Jedna z nich spytała właścicieli czy nie są chorzy, bo najprawdopodobniej nad domem ciąży klątwa, a ona wie jak ja zdjąć. Domownicy postanowili skorzystać z oferty. Najpierw nieznajoma modliła się nad jajkiem zawiniętym w ręcznik, następnie kazała je rozbić 66-letniemu mężczyźnie. Dalej uwaga mieszkańców skupiła się na szklance z wodą, z której rzekomo słychać było szum morza. Gdy "egzorcystka" odczarowywała dom, druga starsza z kobiet stała w korytarzu i wszystkiemu się przyglądała. Kolejnym elementem zdejmowania klątwy były pieniądze. Małżeństwo zostało poproszone o przyniesienie wszystkich znajdujących się w domu oszczędności. Mężczyzna włożył dolary i złotówki najpierw w ręcznik, a później z zamkniętymi oczami do czarnej skarpety. Zadaniem żony było schowanie zawiniątka w regale. "Szamanka" zabroniła mówić małżeństwu, że u nich była, a skarpetę należy otworzyć po trzech dniach, bo inaczej klątwa nie zostanie zdjęta. Po tych słowach nieznajome opuściły dom. Jednak właściciel ryzykując niepowodzeniem odczarowywania postanowił zajrzeć do skarpety. Okazało się, że w środku jest tylko kilka dwudziestodolarówek oraz osiemset złotych, a cała reszta niknęła razem z kobietami. Mężczyzna powiadomił o wszystkim policję. Ja wyliczył nieznajome skradły pieniądze na sumę ponad 21 tys. zł Należy pamiętać, że nie ma łatwych i tanich okazji. Usługa świadczona przez nieznane nam osoby może skończyć się utratą oszczędności całego życia. Wobec nieznajomych należy stosować zasadę ograniczonego zaufania. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia co do wiarygodności i intencji takich osób zawsze poinformujmy policję zanim będzie za późno. Ważny również jest odpowiedni, bezpieczny sposób przechowywania naszych oszczędności. Najlepszym do tego miejscem nie jest przysłowiowa skarpety lecz konto bankowe.