Policjanci skutecznie udzielili pomocy i zapobiegli tragedii
02 września 2010 roku, po południu, do dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku zadzwoniła 35-letnia mieszkanka jednego z domów przy ul. Andersa. Kobieta prosiła o pomoc, bo jak twierdziła jej 41-letni konkubent chce się powiesić. Natychmiast w ten rejon zostały skierowane będące w pobliżu dwa patrole funkcjonariuszy z białostockiego oddziału prewencji Policji. Już po chwili mundurowi dotarli do mocno roztrzęsionej kobiety, która wskazała im komórkę koło domu, w której zamknął się jej partner. Przez drzwi policjanci próbowali nawiązać kontakt z desperatem. Jednak ich nawoływania pozostawały bez odpowiedzi. Funkcjonariusze nie zwlekając ani chwili wyłamali drzwi i dostali się do środka. Tam zauważyli mężczyznę wiszącego z zaciśniętą na szyi pętlą. Natychmiast ruszyli na ratunek. Gdy zdjęli go okazało się, że nie daje oznak życia. Zaczął się wyścig z czasem, w którym liczyła się każda sekunda. Policjanci rozpoczęli akcję przywracania mu funkcji życiowych, która trwała do przyjazdu załogi karetki pogotowia. Przybyła na miejsce lekarz stwierdziła, że akcja reanimacyjna, którą prowadzili policjanci zakończyła się powodzeniem - mężczyźnie przywrócone zostało krążenie i zaczął oddychać. 41-latek został odwieziony do szpitala. Nie ulega wątpliwości, że szybka akcja policjantów zapobiegła tragedii.