Zrobił znajomemu żart
Zatrzymany przez funkcjonariuszy Oddziału Prewencji 33-letni mężczyzna tłumaczy się, że chciał zrobić znajomemu żart i zabrał auto, które stało na ulicy z włączonym silnikiem, niestety pomylił się. Mundurowi w pościgu zatrzymali pijanego mężczyznę, który noc spędził w policyjnym areszcie. Na figlu nie poznał się też prokurator i zastosował środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego i poręczenia majątkowego.
Do zdarzenia doszło w Białymstoku na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza z Ogrodową, gdzie jeden z samochodów odmówił kierowcy posłuszeństwa. Pomocy udzielić miał 62-latek, który przyjechał na miejsce swoim audi i wyszedł z niego nie wyłaczając silnika. W tym momencie w pobliżu chwielnym krokiem przechodził przypadkowy mężczyzna i wykorzystując nieuwagę stojących obok kierowców wskoczył do pojazdu i odjechał w kierunku ulicy Jurowieckiej. Właściciel auta natychmiast telefonicznie powiadomił funkcjonariuszy. Po chwili patrol z Oddziału Prewencji Policji w Białymstoku zauważył uciekające auto z włączonymi światłami awaryjnymi na ulicy Częstochowskiej. Na widok policjantów sprawca skręcił w osiedlową uliczkę, porzucił w niej pojazd i zaczął uciekać pieszo. Mundurowi miedzy pobliskimi blokami zatrzymali 33-letniego białostoczanina. Mężczyzna tłumaczył się funkcjonariuszom, że chciał zrobić znajomemu żart i zabrał auto. A uciekał dlatego, że wczesniej spożywał alkohol. Zatrzymany nie był w stanie prawidłowo poddać się badaniu alkomatem, więc została pobrana mu krew, której badanie wykaże stan jego nietrzeźwośći. Teraz 33-latek za swoje czyny odpowie przed sądem, grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.