Wydarzenia

Ustroń 2006

Data publikacji 31.10.2006

XIV SPOTKANIA TURYSTYCZNE POLICJI "USTROŃ 2006"

czyli w zdrowym ciele zdrowy duch!

 

            W dniach 19 - 23 września 2006 r. odbyły się XIV Spotkania Turystyczne Policji  "Ustroń 2006". Główną ich częścią był Rajd Górski. Jak co roku rajd został objęty honorowym patronatem Komendanta Głównego Policji i Śląskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji.

 

            Organizatorzy XIV SPOTKAŃ TURYSTYCZNYCH POLICJI "USTROŃ 2006" to:

Komisja Turystyki Rady Kultury Fizycznej przy Ministrze Spraw Wewnętrznych i Administracji, Zarząd Główny NSZZ Policjantów, Komisja Działalności w Miejscu Zamieszkania i Zakładzie Pracy Zarządu Głównego PTTK i Zarząd Oddziału PTTK w Kaliszu.

 

            Celem rajdu było doskonalenie umiejętności uprawiania turystyki górskiej - pieszej i rowerowej poprzez podnoszenie sprawności fizycznej, orientowanie się w terenie górskim, poznawanie piękna przyrody i kultury regionalnej Beskidu Śląskiego.

 

             W tegorocznej edycji Policyjnego Rajdu Górskiego udział wzięło  187 osób reprezentujących Policję, Straż Graniczną, ABW, PTTK, a także emeryci i renciści MSWiA. Rajd miał charakter imprezy otwartej – brały w nim udział także osoby niezwiązane z pracą w resorcie.

             U Komandora Rajdu Grzegorza Serbakowskiego zarejestrowało się łącznie  30 drużyn pieszych i jedna rowerowa. 

            Resortowe drużyny pochodzące z różnych stron Polski występowały pod ciekawymi (nieraz wesoło brzmiącymi) nazwami: "Misie", "Kontra", "Tylko dla Orłów" KSP Warszawa, "Sami Swoi", "Trampol", "Szwendaczki" KPP Sieradz, "Kujawiak", "Dolnoślązacy", "Plasino", "Kormoran" KPP Giżycko, "Fregata", "Resorciaki", "Radar", "Emerki", "KWP Białystok - SKOK".

            Z Białegostoku wystąpiły dwie drużyny. Pierwszą  z nich o nazwie "CBŚ KGP -IPA BIAŁYSTOK" tworzyli : Eligiusz Kubicki, Janusz Małyszko, Robert Kuśmierczyk, Leszek Skrodzki, zaś drugą drużynę o nazwie "KWP Białystok -SKOK" reprezentowali: Stanisław Dworakowski ( z KP II w Białymstoku), Zoja Olesiuk, Walery Jankowski, Piotr Kuźmicki i Stefan Kuźmicki.

 

            Organizatorzy Spotkań Turystycznych Policji zadbali o wygody miłośników górskich wędrówek i zakwaterowali nas w przepięknie położonym sanatoryjno uzdrowiskowym miasteczku Ustroń - Jaszowiec w Domu Wypoczynkowym "NAUCZYCIEL" przy ul. Wczasowej 21 położonym w dolinie Wisły, między Małą Czantorią (864 m) a Równicą (883 m).

Dogodne położenie kwatery na skrzyżowaniu szlaków turystycznych stanowiło doskonałą bazę wypadową w góry Beskidu Śląskiego. To teren mocno zalesiony, licznie zaludniony, dysponujący wygodną siecią komunikacji drogowej i kolejowej, posiadający świetną bazę noclegową, liczne przejścia graniczne i niezwykle barwną historię.

Rajd górski zorganizowany pod koniec lata zaoferował nam tego roku zmienną pogodę, jednak każdego dnia, po smacznym śniadaniu, drużyny punktualnie wyruszały na wyznaczone, świetnie oznakowane szlaki.

Górskie trasy były prawdziwym wyzwaniem dla naszej debiutującej  delegacji o nazwie: "CBŚ KGP -IPA Białystok".  Większość jej składu stanowiły osoby, które po raz pierwszy stanęły do tego typu koleżeńskiej rywalizacji sportowej.

Ostre podejścia, otarcia stóp, bóle stawów i mięśni i zmęczenie nie były w stanie zniechęcić naszej zgranej drużyny przed pokonywaniem kolejnych etapów pieszych wycieczek.

             Zgodnie z planami organizatorów meldowaliśmy się na  punktach kontrolnych, w których wymagający sędziowie rygorystycznie sprawdzali wiedzę z zakresu policyjnej służby, regulaminu, historii Beskidu Śląskiego oraz niezbędnego wyposażenia turystycznego.

            Szybko zgraliśmy się z szumem melancholijnie szumiących świerków, jodeł i buków skupionych w Rezerwatach Przyrody takich jak: "Barania Góra", "Czantoria", "Wisła".

Obcowanie z naturą uspakajało nasze skołatane codzienną służbą nerwy i zacierało w pamięci wizerunki niektórych byłych przełożonych.

Co pewien czas schodziliśmy jednak z trasy, aby posilić się malinami, czarnymi jagodami i jeżynami, których wygląd cieszył nasze oczy, zaś ich cudowny smak zachwycał.

 

             Bajeczne widoki rozpościerające się ze szczytów Równicy (884m n.p.m.), Wielkiego Stożka (978m n.p.m.) i Czantorii Wielkiej  były ukoronowaniem naszych wielogodzinnych wędrówek górskich.

            Smak doskonałej kuchni czeskiej i napojów chłodzących w cieniu parasoli na szczycie Czantorii pozwolił zregenerować siły. Podczas delektowania się wybornym jadłem naszych południowych przyjaciół oddawaliśmy się historycznym refleksjom.        Przypominaliśmy sobie piękną kartę historii przyjaźni polsko-czeskiej, zwłaszcza czasy istnienia na tym terenie Księstwa Cieszyńskiego. Warunki były ku temu bardzo sprzyjające, ponieważ udało się nam przemierzyć historyczny, wiodący przez Czantorię Wielką tzw. "Szlak Rycerski", stanowiący odwieczny trakt łączący niegdyś nasze dwa spokrewnione narody.

 

Magiczny charakter tego miejsca sprawiał, że w każdym z nas uzewnętrzniły się najlepsze cechy, świadczące o tym że jesteśmy spadkobiercami tradycji rycerskiej. Niepodważalnym potwierdzeniem tej tezy są przypisane herby naszych przodków: Ślepowron, Sas, Abdank, jak również rodzinne legendy.

To szerokie spojrzenie z perspektywy minionych wieków pozwoliło nam na wysnucie filozoficznej refleksji i zarazem umożliwiło podjęcie wysiłku odpowiedzi na pytania odwiecznie nurtujące ludzkość: skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy.

Dziś mało kto przywiązuje do tego wagę, ale przecież historia tworzy się w naszej obecności. Bo przecież to co dla nas teraz jest historią, niegdyś było rzeczywistością przodków, tak nasza teraźniejszość stanie się historią dla potomnych.

 

            Sporym zaskoczeniem okazała się dla nas wiadomość o zabytku przyrody w postaci "Dębu Sobieskiego". Został zasadzony w 1683 r. przez mieszkańców Ustronia na pamiątkę przejścia oddziałów króla Jana  Sobieskiego na Wiedeń. W pewnym momencie do naszych rozmów przyłączył się dostojny pan z  brodą, wyglądający na typowego globtrotera. Przekazał nam dwie interesujące historie sprzed czterdziestu lat.       Otóż na początku lat 60-tych w pewnym zacisznym schronisku spotkali się ówcześni przedstawiciele władz lokalnych tj. sekretarze partyjni i naczelnicy gmin miasteczek Ustroń, Wisła oraz czeskiego miasteczka Nydek. 

Nastroje im wyjątkowo dopisywały, ponieważ towarzystwo chętnie degustowało chmielowo – śliwkowe używki. Po następnej kolejce toastów jeden z czeskich prześmiewców stwierdził, że Beskid Śląski jest wspaniałą krainą, która z uwagi na swoją niepowtarzalność powinna  mieć własną, niezależną osobowość prawną, tak jak San Marino. Uczestnicy podchwycili pomysł i jednogłośnie ogłosili się jako „SAN BESKIDO”, wybierając przy tym honorowego premiera i radę ministrów. Chociaż wszystko odbyło się dla zabawy, jednak na żartach się nie skończyło!

Informacja została przez odpowiednie służby przekazana do najwyższych władz państwowych i partyjnych w Warszawie. Wszczęto śledztwo, poddano inwigilacji uczestników spotkania zarówno ze strony polskiej jak i czechosłowackiej.

Jedna z hipotez służb podawała, że była to próba oderwania od socjalistycznego bloku kawałka terytorium PRL i Czechosłowacji, aby stworzyć neutralne państewko „San Beskido”. Ostatecznie jednoznacznie nie zdołano udowodnić stawianych zarzutów.      Niepewność i podejrzliwość w stosunku do włodarzy tych stron pozostała aż do upadku PRL i Czechosłowacji.

Ta groteskowa historia minionego okresu żyje wśród okolicznych mieszkańców Beskidu Śląskiego, zaś w pobliskim Nydku tamtejsi bywalcy pewnej pijalni piwa „Pod Lipami”, co cztery lata wybierają spośród siebie honorowego premiera, prezydenta i radę ministrów, aby piękne państwo o nazwie „San Beskido” rosło w siłę jako symbol tolerancji i specyficznego Szwejkowskiego humoru.

Druga historia wiąże się z przyjazdem wesołego miasteczka, które zagościło w czarującym Beskidzie Śląskim w połowie lat 60-ch, kiedy to królowały osiągnięcia radzieckich kosmonautów.

Po jednej z manifestacji z udziałem makiet rakiet orbitalnych w czeskim miasteczku Nydek, wieczorową porą grupka kilku podchmielonych panów z „San Beskido” namówiła stróża pilnującego elektryczną karuzelę wesołego miasteczka, aby pozwolił im pokręcić się na tym urządzeniu. Początkowo niechętny stróż, skuszony reklamówką wybornych trunków, zgodził się na uruchomienie karuzeli. Wszystko ładnie się układało, aż tu w pewnej chwili stróż uraczony pokaźną dawką eliksiru zasnął, zapominając o swojej uprzejmości.

Karuzela nabierała obrotów, zaś z planowanej zabawy jej uczestnicy na gapę stali się mimowolnymi zakładnikami, ponieważ późną nocą nikt nie reagował na ich wołania o pomoc, ani tym bardziej nie próbował zatrzymać pędzącej w kółko maszyny.           Dramatyczna, parogodzinna jazda nocna na karuzeli zakończyła się nad ranem, kiedy to ludzie pracy, śpiesząc się do pracy zauważyli, że lada chwila może dojść do tragedii, ponieważ  siedzący w  krzesełkach osobnicy zaczęli przyjmować nienaturalne pozycje. 

Na pamiątkę podniebnych akrobacji, amatorzy  karuzeli zostali okrzyknięci przez honorowe władze „San Beskido” z siedzibą Nydku „Zdobywcami Kosmicznych Przestworzy”. Wyryty napis tej treści widniał do końca lat 90-ch na aluminiowej makiecie rakiety stojącej w rynku. Fascynujące opowieści w wydaniu brata Mariana, bo tak kazał się tytułować, musieliśmy przerwać ponieważ  w dolinie oczekiwał na nas kolejny punkt kontrolny Rajdu Górskiego.

               Szepczące powiewy wiatru w połączeniu z pluskiem strumieni przepływających wśród buczyny powodowały, że przystawaliśmy na powalonych pniach, aby w zadumie  wsłuchiwać się w pierwotny rytm natury. Pozazdrościliśmy osiadłym tam niegdyś koczowniczym Wołochom, którzy pędząc przez Karpaty swoje stada wołów i owiec, nie musieli zawracać sobie głowy troskami i problemami współczesnych.

             Niewątpliwie udział naszej drużyny w Policyjnym Rajdzie Górskim w Beskidzie Śląskim można uznać za początek pięknej tradycji wynikającej z  konieczności rozwoju sprawności w myśl przysłowia w „zdrowym ciele zdrowy duch...” Frekwencja uczestników w rajdzie potwierdza, że wiedza o tego typu przedsięwzięciach znana jest nielicznym w Polsce.

            Pięć uroczych dni spędzonych w Beskidzie Śląskim było niezwykłą przygodą. Pomimo wytężonych wysiłków na szlakach i udziale w konkursach nasza drużyna zdobyła 71 punktów na 100 możliwych, tym samym zajęła szesnaste miejsce, za co otrzymaliśmy symboliczny dyplom uczestnictwa.

             Z dużym zaciekawieniem i zachwytem podziwialiśmy wytworne puchary Komendanta Głównego Policji, Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach i innych fundatorów, które niestety tym razem nie trafiły w nasze ręce.

Strata punktów spowodowana była głównie brakiem posiadania następujących argumentów:  legitymacji PTTK, zarejestrowanego koła PTTK przy CBŚ KGP Białystok i własnej interpretacji piosenki turystycznej. Te drobne niedociągnięcia po przełamaniu pierwszych lodów z pewnością nadrobione zostaną w następnym XXXVI Ogólnopolskim Rajdzie Górskim Szlakami Obrońców Granic, który tradycyjnie odbywa się w ostatni tydzień czerwca każdego roku.

Przyszłoroczny wyżej wymieniony tygodniowy rajd górski odbędzie się w Górach Świętokrzyskich, zaś jubileuszowe XV Spotkania Turystyczne Policyjne we wrześniu 2007 r. , planowane jest  w Gorcach.

 

            Za okazaną pomoc i zrozumienie chciałbym tu szczególnie serdecznie podziękować panu mł. insp. Adamowi Maruszczakowi, kreatywnemu przełożonemu, na którego zawsze można liczyć. Jako prawdziwy nowoczesny menadżer potrafi dostrzec silne pozytywne aspekty turystycznych zmagań, potrafi zauważyć prawdziwą wartość koleżeńskiego współzawodnictwa, potrzebę podnoszenia sprawności fizycznej. Traktuje udział w górskich rajdach, patronowanych przez Komendanta Głównego Policji, jako ważny czynnik sprzyjający rozwojowi integracji i przyjaźni, a także mający niebagatelny wpływ na zdrowie i samopoczucie funkcjonariuszy, bez których to wartości nie ma mowy o sukcesach w codziennej służbie w walce z przestępczością.

 

 

Leszek Skrodzki

IPA Region Białystok

Podlaska Grupa Wojewódzka IPA

Powrót na górę strony